„Sęp”, jeszcze przed premierą, został okrzyknięty najlepszym polskim dreszczowcem, który poziomem nie odstaje od amerykańskich produkcji. Trudno jednak zweryfikować tę tezę, bo w polskiej historii kina trudno szukać innych w tym gatunku. Amerykańskich za to jest co niemiara, jednak nie da się ukryć, że to zupełnie inna klasa, a Korinowi do Scorsese daleko.
Mimo tego warto odłożyć uprzedzenia na bok i film zobaczyć, bo jak na nasze rodzime realia to faktycznie powiew świeżości i wyjście poza stęchłe, policyjne gabinety, w których niezależni gliniarze rozmontowują układy. To sensacja krojona według wzorców zagranicznych. Z jednej strony może więc trochę śmieszyć to, że – jak w każdym dobrym, amerykańskim filmie – śledczy ma swoją wielką tablicę, na której zaznacza „istotne” dla sprawy momenty, słucha muzyki poważnej i spotyka się ze swoim partnerem na szczycie wieżowca (szczególnie, kiedy jest nim Pałac Kultury i Nauki). Z drugiej strony – z pewnością temat jest nowy i nowy jest też sposób jego przedstawienia.
Od pierwszych minut widz wciągany jest w zagadkę z tylko pozornie prostym zakończeniem i wydaje mu się, że rozpracowanie tej machiny nie stanowi problemu. Choć wraz z rosnącym napięciem dostaje liczne wskazówki i podpowiedzi, może je przeoczyć, bo nie jest przyzwyczajony, że w polskim filmie akcja może przebiegać właśnie w taki sposób. A sprawa jest poważna. Od 6 lat bez śladu znikają najbardziej zwyrodniali przestępcy…

Nowe jest też podejście do realizacji – dynamiczny montaż, oszczędna scenografia, mocne, bezkompromisowe sceny obrazujące zło i przede wszystkim udana ścieżka dźwiękowa. Muzyka zespołu Archive naprawdę dodaje wartości obrazowi, buduje atmosferę thrillera i stanowi doskonałe tło dla rozgrywających się scen.
Starzy są tylko aktorzy – Żebrowski, Małaszyński, Olbrychski, którzy każdą rolę odgrywają z tą samą manierą, tymi samymi minami i patetycznym tonem, przybieranym nawet w dowcipnych kwestiach. Szkoda, bo podobno główna rola była pisana specjalnie pod konkretnego aktora, w dodatku przez jego przyjaciela. Okazuje się, że w tym przypadku zbyt rodzinna atmosfera pracy przysłoniła końcowy efekt i uniemożliwiła korekty. Bardziej wiarygodni są aktorzy na dalszych planach.

Nie trudno zauważyć, że film ma słabe strony i nie zachwyci miłośników gatunku, którzy z zapałem będą mnożyć mniejsze lub większe wpadki „Sępa”. Wbrew oczekiwaniom film nie jest jednak porażką, opowiadana historia wciąga, nawet zaskakuje. Jak na komercyjne kino rozrywkowe to chyba wystarczy.
Gatunek: Thriller
Produkcja: Polska
Premiera: 11 stycznia 2013 (Polska) 11 stycznia 2013 (świat)
Reżyseria: Eugeniusz Korin
Scenariusz: Eugeniusz Korin
Zapraszam do oglądnięcia i podzielenia się uwagami